Ponieważ co jakiś czas warto odciążyć przewód pokarmowy, a mój chyba już był zawalony, bo ciągle mam problemy z powstrzymaniem się od opychania się chociażby chlebem z duszonym czosnkiem i przyprawami, zrobiłam sobie dwa dni sokowe. Tzn. w czwartek i piątek nic nie jadłam tylko piłam sobie smoothies. Z różnych, głównie owocowych składników, z przewagą jabłek i grapefruitów.
A na zakończenie zrobiłam sobie prościutki obiadek: surówka z pomidorów, ogórków małosolnych, cebuli i koperku z kaszą jaglaną. Na szybko, bo zaraz potem do cioci na urodziny, gdzie musiałam się zmusić do tortu z bitą śmietaną, a na kolację miałam tylko pomidora i suchy chleb, bo gospodyni nie wiedziała, że mam specjalne wymagania. Na stole było głównie mięso, a jeśli już sałatki to z majonezem lub z fetą. Jaka ja jestem wdzięczna losowi, że pokazał mi inną drogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz