Zawsze gdy słyszę, że ktoś wyrzuca (sic!) warzywa które ugotował w rosole, to mnie skręca. Jak można nie lubić marchewki, pietruszki, selera? Kiedy jeszcze jadałam tradycyjny rosół, zawsze na talerzu miałam po sztuce każdego z tych smakowitych warzyw. Niemalże był problem, by każdy dostał tyle, ile by chciał, bo rzadko gotuje się rosół na pięciu marchewkach.
Natomiast latem zawsze były zupy jarzynowe. Mama gotowała je na mięsie, ale przede wszystkim to była masa warzyw i ich liści. Głęboko się zastanowiwszy stwierdzam, że właściwie wszystkie moje zupy przypominają taką właśnie gęstą, ale nie zagęszczaną, jarzynówkę. Chyba że gotuję zupę krem.
Jarzynowa z kalafiorem
Składniki podaję wg kolejności wkładania do garnka (wg zasady pięciu przemian):- wrzątek - 3 szklanki
- oliwa - trzy łyżki
- cebula - jedna duża
- czosnek - dwa ząbki
- zimna woda - 2-3 szklanki
- wodorost kombu
- pokrojone w paski liście kalarepy i selera, każdego dwie - trzt garście
- wrzątek
- majeranek
- marchew - pięć małych, pociętych np. w talarki
- kasza jaglana - 1 szklanka (przepłukana zimną wodą na sicie)
- ziele angielskie - 4 szt
- liście laurowe - 2 szt
- seler - jeden pocięty w kostkę
- kalafior - jeden podzielony na różyczki
- zimna woda - 1-2 szklanki
- zielona pietruszka - garść
- kurkuma - 1 łyżeczka
- ziemniaki - 4 średnie pokrojone w kostkę
- pieprz
- pieprz cayenne
- sól
- ewentualnie zimna woda, jeśli jest za mało
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz