sobota, 28 lutego 2015

Zupa nic

Wiem, dawno mnie nie było.
Ale taka już jestem, jak mi się coś przeje, to na jakiś czas zapominam, że istnieje.


Moja kuchnia strasznie się zmieniła przez ten czas, choć nadal jestem weganką i bynajmniej nie witarianką.
W zasadzie gotuję mało, w każdym razie nie są to żadne popisowe dania nadające się na blog.

Najważniejszą dietetyczną zmianą jest brak śniadań. Gdybym rano biegała, to pewnie zmuszona byłabym coś zjeść, ale ostatnio gdy biegałam, to było to po południu, więc rano tylko piję wodę z cytryną, cztery szklanki. Po dwóch, trzech godzinach zjadam jakiś owoc, a po pięciu, sześciu godzinach od wstania jem główny posiłek. Potem jeszcze coś drobnego na kolację.

Takie coś drobnego to na przykład zupa nic.

Skladniki:
  • puree ziemniaczane pozostałe z obiadu
  • hummus
  • woda po gotowaniu ziemniaków na obiad
  • warzywa suszone
  • sól, majeranek, pieprz, ocet jabłkowy

Najpierw gotuję suszone warzywa, a potem dodaję puree, hummus i przyprawy. Gotowe.

Muszę tylko dodać, że puree było z podsmażaną cebulką i ziołami prowansalskimi, omaszczone kwaśną śmietaną kokosową, a hummus był z dodatkiem pomidorów suszonych.

O śmietanie kokosowej i kefirze kokosowym napiszę niedługo.