piątek, 17 maja 2013

Bezowocne dyskusje



Dowód na inteligencję Szatana, który w genialny sposób rodzi w ludzkich umysłach „mądrość” selekcyjnych wyborów. Zasada jest prosta: co jest wygodne– istnieje, co stawia wymagania – tego po prostu nie ma.

Link prowadzi do opisu doświadczenia piekła przez pewną XVI wieczną zakonnicę, więc zupełnie nie w temacie, ale jakby na temat.
Niestety, albo stety, ciągle wdaję się w dyskusje na temat weganizmu i wyciągam jeden wniosek, to co stawia wymagania - tego po prostu nie ma. Hodowli przemysłowej nie ma - bo "ja" nie widzę, zabijania nie ma - bo "ja" nie zabijam, ludzie piją mleko bo przecież koty też piją itd.

Dobrze jeśli rozmiawiam o weganiźmie z osobami kulturalnymi, niestety jeśli mój rozmówca do takowych się nie zalicza, to czasami mogę usłyszeć komentarz, który wyjęty z kontekstu oznaczałby chyba tylko, że piję ludzką krew, taki dziwny jest ten mój sposób na życie.

Ostatnio w programie pierwszym Polskiego Radia słuchałam audycji na temt chorobliwego strachu* i w jej trakcie dr z instytutu PAN powiedziała, że doświadczenia przeprowadza się na zwierzętach, gdyż ośrodki strachu w mózgu mamy takie same jak one, a łatwiej je badać (pewnie ze względu na koszty). Czy przeciętny słuchacz tej audycji pomyślał, że w rzeźniach zwierzęta przeżywają taki sam strach jaki my byśmy tam przeżywali. Dlaczego to dociera do tak niewielu, a pozostali zasłaniają uszy.



21:30 15.05.2013
NAUKOWY ZAWRÓT GŁOWY
Informacje o audycji:
aut. Artur Wolski
Jak pozbyć się strachu?

Neurobiolodzy od lat starają się wspomóc psychiatrię i psychologię kliniczną w walce ze strachem. W audycji opowiemy o najnowszych badaniach dotyczących strachu, walki z fobiami i wygaszaniem strachu. Okazuje się, że   na zaburzenia fobiczne cierpi, w mniejszym lub większym stopniu, około 99% ludzi. I tak fobie specyficzne to lęki przed zwierzętami np. pająkami czy sytuacjami społecznymi jak np. zamknięcie w windzie, samolocie czy np. małym pomieszczeniu czy turystycznej łodzi podwodnej na wakacjach. Coś co miało być przyjemnością staje się udręką. Wiele osób wręcz panicznie boi się zranienia i widoku krwi a myśl o śmierci jest stanem emocjonalnym wymykającym się spod kontroli psychicznej. Istnieją też fobie sytuacyjne związane z lękiem przed wykonaniem jakiejś zawstydzającej czynności na oczach innych ludzi oraz brakiem jej kontrolowania np. paniczny lęk przed koniecznością oddania moczu na ulicy. Stany lekowe trwające długo potrafią sprowokować nawet zawał serca i zgon. Dowiemy się jak wygaszać strach i co zrobić aby nie wracał on do naszej świadomości. Eksperci opowiedzą jak pracuje mózg gdy działa pod wpływem bodźca lękowego i czy potrafimy nauczyć mózg wygaszać strach i nie pozwalać aby powracał on do naszej świadomości. Opowiedzą o tym  dr Ewelina Knapska z Instytutu Biologii Doświadczalnej PAN oraz Paweł Holas psychofizjolog i psychoterapeuta.

4 komentarze:

  1. Rozumiem i też ubolewam z tego powodu. Mam wrażenie, że ludzie zamiast na "dobre" nastawiają się na "łatwe". To na prawdę boli, że dla kogoś smak sera jest ważniejszy od cierpień jakimi jest on okupiony. Ostatnio oglądałam parę reportaży z Baboumianem i jakiś chłopak do kamery powiedział, że "ta cała idea, że biedne zwierzątka cierpią, jest jakaś taka naciągana". Chętnie bym go poprosiła o rozwinięcie tej wypowiedzi. Co takiego jest naciągane? Że zwierzęta posiadają system nerwowy i ośrodek strachu? Że mogę mieć choroby psychiczne przez odcięcie od normalnego życia? Jeszcze trochę, a teoria Kopernika stanie się "naciągana"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kikimora jak bardzo Cię rozumiem.
      Dziś mój ojciec powiedział, że krowy dają mleko i nie mogą tego zatrzymać, więc po prostu trzeba je doić by im ulżyć.
      Mam wrażenie, że w ogóle nie dociera do nich (rodziców) to co mówię, mają udeptaną ścieżkę i tylko nią potrafią podążać.

      Usuń
  2. Żałuję, że koleżanka-weganka nie wskazała mi dobrej strony mocy.
    Weganie jawili mi się jako osoby słabe, chorowite, przypominające istoty żyjące w jaskiniach, bez dostępu światła. Takich poznałam. Z kolei krowy wydawało mi się, że są po obróbce genetycznej, która im funduje wieczny mlekotok. Nie wiedziałam... Nie wiedziałam, że krówki się zaciąża i zabiera im cielaki...
    Jestem wegetarianką od pewnej ilości lat, będzie 10 albo podobnie. W trakcie tego moja dieta ewoluowała w stronę mniejszej ilości produktów ze zwierząt. Czystsze i lżejsze jedzenie.
    Wydawało mi się, że w jakiś sposób są niezbędne do zdrowia. Ech, gospodarcza propaganda.
    Marzyłam o weganizmie, bo jest czysty i etyczny.
    Zaczęłam grzebać po publikacjach naukowych. Część z nich się w pewien sposób kłóci. Ale wniosek z nich jest jeden- przy suplementacji b12 nie potrzeba jeść nabiału.
    Jeśli komuś nie odpowiada suplementacja, lub wydaje się nienaturalna, to bez żadnej suplementacji może przestać jeść mięso.
    W związku z tym wybór "czy jeść mięso" jest tylko wyborem dotyczącym czyjejś etyki i smaku, gustu kulinarnego.
    Sama, zapytana o to, czemu nie jem mięsa-odpowiadam, że nie lubię zwierząt, bo mnie brzydzą. Tak, martwe zwierzęta mnie brzydzą, podobnie jak martwi ludzie. Z martwego ciała nie ma pożytku. Ważny jest duch, który je ożywia.

    Tylko-czemu daję się wciągać w durne dyskusje, z osobami które nie znają nawet podstaw biologii? Uprawiam intensywnie sport /joga, kuglarstwo, akrobatyka, rower/ i jestem szczupła. Mam połyskliwą, miękką skórę i błyszczące, żywe oczy. Polemizuję z ludźmi przypominającymi białe mączne kluchy, bądź mającymi zapach śmierci. Wyjaśniają mi, że nie da się uprawiać sportu i mieć w nim dobrych wyników na diecie wege. Nawet wegetariańskiej. Sami nie wychodzą z domu... Ech, to jak gadać z wróblami o pływaniu, albo z krabem o szachach.

    Czemu nikt w szkołach nie uczy, jak planować zdrowy, zbilansowany jadłospis? A czemu nie ma przedmiotów o zdrowiu, o tym, jak żyć by sobie nie szkodzić? A za to mam się uczyć historii wojen i zniszczeń?

    Wokół widzę ludzi zaplątanych w konsumpcyjny pęd. Przetworzone jedzenie. Wszystko na szybko. Marudzą, że źle się czują. Że ciało boli, przewód pokarmowy nie domaga. Znam rozwiązania takich kwestii- dobra dieta i trochę ruchu. Zdrowego ruchu. Ale nikt nie chce rozwiązania, każdy woli kłopot.

    W głębi serca wierzę, że ludzie to robią z nieświadomości. Dlatego, że nie wiedzą, że mięso często im szkodzi. Że nie wiedzą, że nie trzeba go jeść i myślą, że dla zdrowej diety jest potrzebne. Więc staram się rozpowszechniać wiedzę na temat dietetyki. Ale część osób odbiera to błędnie, i zaczyna mi tłumaczyć, z jakich powodów powinnam mięso jeść, bo... ... ...???

    Przecież jak by na miejsce jedzenia dla zwierząt, które ludzie jedzą posadzić coś dla ludzi, to by nie było głodu na świecie! Gospodarczy strzał w stopę. W takich momentach dociera do mnie, co mają na myśli buddyści mówiac, że ludzie sami sobie stwarzają samsarę.
    Na weganim przeszłam kilka tygodni temu. Obserwacje? Katar mi znikł. Odrobinę więcej jem. Lepiej się czuję.

    Czemu nikt mi wcześniej nie powiedział... że warto? Żeby chociaż spróbować...?

    Koleżanka weganka odpowiedziała mi tak-'nie lubię mówić o jedzeniu. Tracę tylko od tego siły i energię. Ludzie i tak nie zrozumieją.'


    Asia, 23, Chemiczka. Aktualnie studiuję fizjoterapię. Z perspektywy posiadanego wykształcenia: MIĘSO JEST BEZ SENSU.

    OdpowiedzUsuń
  3. Asiu no właśnie, wszyscy weganie i wegetarianie mają te same problemy z bezowocnymi dyskusjami.
    Ostatnio powiedziałam wegetarianinowi, że skoro istnieje argument: jako mięsożercy powinniśmy być w stanie gołymi rękoma zabić zwierzę i bez obróbki cieplnej, a nawet bez oskórowania zjeść to ociekające krwią ścierwo, tak samo powinniśmy podejść gdzieś na skwerku do kobiety karmiącej niemowlaka (wiadomo, że to coraz częstsze przypadki) i poprosić o możliwość skosztowania tego najzdrowszego z pokarmów, jakie człowiek może znaleźć na tej ziemi. Tylko pomyślmy ileż tam przeciwciał, witamin i minerałów. Albo chociaż podejdźmy do zdziczałej krowy, lepiej żubrzycy i spróbujmy napić się mleka bez użycia naczynia. Nawet z naczyniem nie byłoby to możliwe.
    Jesteśmy wszystkożerni, żeby przetrwać, ale czy przetrwanie oznacza zdrowie. Może i moglibyśmy jeść białko zwierzęce, ale w naturze to pewnie oznaczało jedzenie robaków, które zamieszkały w owocach i podjadanie dwa razy do roku jajka jakiegoś ptaka.
    Asiu nie martw się, że zostałaś weganką dopiero w wieku 23 lat, ja zabierałam się za zostanie wegetarianką 20 lat, licząc od mniej więcej osiemnastego roku życia. Niestety bardzo długo wierzyłam, że bez mięsa nie da się żyć, a nawet jak myślałam, że się da, to byłam zbyt leniwa by to zmienić, łatwiej było przyjść po pracy do domu i zjeść to co ugotowała mama, niż samej się wysilać.

    OdpowiedzUsuń