Na niedzielny obiad lubię zrobić coś innego niż kasza, ryż czy ziemniaki. Tym razem padło na lasagne. We Włoszech to pewnie jakaś podrzędna potrawa, u nas w domu to wypas równie wielki jak pizza, którą jemy naprawdę rzadko. Przy okazji po raz kolejny stwierdziłam, że koniecznie muszę kupić niższe i szersze naczynie żaroodporne. Najlepiej takie specjalnie do lasagne.
Jak wiać powyżej warstw było pięć: czerwona, biała, czerwona, biała, czerwona. Przy płaskim naczyniu zrobiłabym trzy warstwy: czerwona, biała, czerwona. Czas przygotowania nie licząc pieczenia w piekarniku: około 2,5 godziny. Czas pieczenia 45 minut. Należy jednak wziąć pod uwagę, że korzystałam z tarki, która kroi na kostkę zarówno cebulę jak i marchewkę i pietruszkę.
Skład (dla 6-7 osób):
- makaron lasagne, jedno opakowanie (ja zużyłam ok 3/4 opakowania 500 gramowego)
Sos czerwony:
- 200 g soczewicy zielonej, suchej
- 2 marchewki
- 3 czerwone cebule (mogą być też białe)
- 150-190 g przecieru pomidorowego (wg uznania)
- 2 łyżki oliwy (ja użyłam tej od pomidorów suszonych)
- zioła jakie najbardziej lubimy w lasagne, u mnie prowansalskie i oregano
- kminek (opcjonalnie)
- papryka słodka
- kurkuma
- pieprz
- sól
Sos biały:
- 2 korzenie pietruszki
- 6 ząbków czosnku
- 2 cm korzenia imbiru
- 1 cebula (biała)
- 1 łyżka oleju kokosowego, lub innego
- drożdże nieaktywne (opcjonalnie i wg uznania)
- szklanka ugotowanej kaszy jaglanej
- woda (około 400 ml)
- 2 łyżki pestek słonecznika
- 2 łyżki oliwy
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
- łyżeczka startej gałki muszkatołowej
- sól, pieprz do smaku
Namaczamy przez pół godziny soczewicę, następnie wodę wylewamy i w nowej wodzie gotujemy aż będzie miękka. Wody nie odlewamy, chyba, że jest bardzo dużo, przyda nam się tylko szklanka.
Na patelni rozpuszczamy olej kokosowy, uważamy, by nie przypalić. Czosnek kroimy w kosteczkę lub przeciskamy przez praskę, lekko szklimy na patelni. Dodajemy pokrojony w drobną kosteczkę imbir. Na koniec dodajemy pokrojoną w kosteczkę cebulę. Na końcu jeszcze pokrojoną w kostkę pietruszkę (można zetrzeć na tarce). Możemy podlać odrobinę wodą, żeby się już nie smażyło tylko gotowało.
Całość przekładamy na talerz, a na tej samej patelni rozgrzewamy olej z suszonych pomidorów. Kroimy cebulę i ją szklimy delikatnie. Dodajemy pokrojoną w kostkę marchew (można zetrzeć na tarce). Teraz przyprawy i koncentrat pomidorowy oraz woda z gotowania soczewicy. Niech woda odparuje, a warzywa zmiękną. Na koniec dodajemy soczewicę i wszystko mieszamy.
Robimy sos beszamel. Wszystkie składniki prócz wody wkładamy do miksera szybkoobrotowego. Miksujemy dolewając po woli wody, aż do uzyskania konsystencji gęstej śmietany. Przelewamy do garnka i mieszając doprowadzamy o wrzenia.
Zagotowujemy wodę, solimy ją i wrzucamy do niej płaty lasagne, trzeba samemu obliczyć ile się ich zużyje biorąc pod uwagę powierzchnię jednej warstwy i ilość warstw makaronu. U mnie było 6 warstw makaronu, czyli o jedną więcej niż warstw sosów. Ja całkowicie ugotowałam te makarony, bo nie wierzę, że zmiękną w czasie pieczenia, u trzeba zawierzyć swojemu doświadczeniu.
Na dnie naczynia do zapiekania wlewamy cienką warstwę sosu beszamel, kładziemy makaron. Następnie 1/3 sosu czerwonego, znów makaron, 1/2 warzyw do sosu białego i na nie sos beszamel, można wymieszać. Makaron, 1/3 sosu czerwonego, makaron, 1/2 białych warzyw i beszamelu, makaron, reszta sosu czerwonego, makaron, sos beszamel (można doprawić drożdżami nieaktywnymi i wtedy odpowiednio rozrzedzić wodą).
Teraz można iść na długi spacer, bo jest dopiero godzina 11:00.
Po dwóch godzinach i 10 przebytych kilometrach (niedzielny spacer z rodziną w wersji idealnej) wstawiamy lasagne do piekarnika nagrzanego do 180 st. C i zabieramy się za sałatkę lub surówkę. Sałata o tej porze jest dla mnie zbyt papierowa więc pokroiłam na plasterki seler naciowy, ogórek kiszony i rzodkiew białą, skropiłam odrobiną oliwy.
Smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz